#1. Susan Kuhnhausen

Kiedy zawodowy zabójca otrzymuje zadanie wyprawienia na tamten świat 51-letniej kobiety, raczej niewiele może pójść źle. W tym przypadku jednak poszło, bo zabójca - w przeciwieństwie do celu - sam skończył martwy. W 2006 roku w Portland Susan Kuhnhausen zdołała udusić swojego niedoszłego zabójcę, który - wyższy od niej o głowę - odwiedził ją z młotkiem w ręku. Mało tego - na kilka chwil przed tym, jak wycisnęła z mordercy resztki tchu, zażądała, by „powiedział, kto go nasłał, to może zadzwoni po karetkę”. Cóż, on nie powiedział, ona nie zadzwoniła. Ale zleceniodawca i tak został ujawniony, choć dopiero po 10 latach. Okazało się, że był nim mąż Susan, Mike Kuhnhausen.

#2. Kevin Hines

Statystyki mówią wyraźnie - zdecydowana większość osób podejmujących próby samobójcze tak naprawdę wcale nie chce odebrać sobie życia. Niektórzy chcą tylko zwrócić na siebie uwagę i celowo „mylą się w obliczeniach”, a innym… przeszkadza np. natura. Tak było w przypadku Kevina Hinesa, który - podążając utartą samobójczą ścieżką - postanowił rzucić się z mostu Golden Gate. Straszny banał, prawda? Prawda. Sęk w tym, że wpadając do wody Hines nie zginął, a jedynie dotkliwie uszkodził sobie plecy. Od utonięcia - i znacznie bardziej bolesnej śmierci, niż sobie zaplanował - uratowała go… uchatka, która podtrzymywała go na powierzchni na własnym grzbiecie aż do momentu przybycia ratowników.

#3. Louis-Auguste Sylbaris

8 maja 1902 roku na Martynice doszło do tragicznego w skutkach wybuchu wulkanu Montagne Pelée. Zniszczeniu uległo wówczas całe Saint-Pierre, w którym zginęło 30 tys. jego mieszkańców. Jedną z zaledwie trzech osób, które przeżyły katastrofę, był Louis-Auguste Sylbaris. W jaki sposób udało mu się uniknąć śmierci? Wystarczy powiedzieć, że dokładnie dzień wcześniej trafił do aresztu za bójkę w barze. Cela, do której trafił, okazała się natomiast wyjątkowo odporna, dzięki czemu nie uszkodziły jej wstrząsy. Słaba wentylacja z kolei zapobiegła otruciu osadzonego. Żeby było jeszcze ciekawiej, cela, w której Sylbaris przetrwał erupcję, istnieje w dalszym ciągu.

#4. Aitabdel Salem

O tym, jak wspaniale współpracuje się z niektórymi prawnikami, miał okazję przekonać się pewien Algierczyk aresztowany w Nowym Jorku za kradzież w sklepie i napaść na policjanta. Sędzia skazał Aitabdela Salema na grzywnę 25 tys. dolarów za uszkodzenie funkcjonariusza oraz po dolarze za dwie inne niegodziwości. Zaledwie kilka dni później, z braku przekonujących dowodów, oskarżenie o napaść cofnięto i automatycznie anulowano też grzywnę, o czym… prawnicy zapomnieli Salemowi powiedzieć. Mężczyzna spędził w areszcie jeszcze pięć miesięcy, zanim nowi obrońcy poinformowali go, że od wyjścia na wolność dzielą go całe… dwa dolary.

#5. Andrew Nicklin

Psy sąsiadów - podobnie zresztą jak własne, ale przecież to cudze zawsze przeszkadzają najbardziej - bywają mocno irytujące. Szczekają za każdym razem, gdy ktoś przechodzi w pobliżu, wyją w środku nocy… Ktoś, kto sam nie ma psa, szybko może odejść od zmysłów. Andrew Nicklin, mieszkaniec West Midlands w Wielkiej Brytanii, postanowił pokazać sąsiadce, jak uciążliwe są jej zwierzęta. W tym celu nagrał robiony przez nie hałas, który następnie - odpowiednio głośno - irytującej sąsiadce odtwarzał… o 3 nad ranem. Znaleźliby się pewnie i tacy, którzy mówiliby, że oto znakomity przejaw sprawiedliwości ("społecznej”), ale do tej opinii nie przychylił się sąd, który to właśnie Nicklina skazał za zakłócanie spokoju.

#6. Gilberto Shedden

Ludzie i zwierzęta, choć żyją jak by nie patrzeć na tej samej planecie, nie zawsze się lubią. Jedni polują na drugich i z wzajemnością - a pomijając pewną afrykańską wioskę, generalnie większość osób od krokodyli stara się trzymać z daleka. Inaczej zachował się Gilberto „Chito” Shedden, rybak z Kostaryki, który zaopiekował się rannym po postrzale w łeb krokodylem. Opatrzył ranę, wyleczył gada i wypuścił na wolność… tylko po to, żeby się zorientować, że już najbliższej nocy ocalony od śmierci krokodyl postanowił się przeprowadzić - na wycieraczkę domu Chito, gdzie mieszkał, cały zadowolony, przez kolejne 20 lat.

#7. Leo Grand

Stare powiedzenie o dawaniu człowiekowi ryby lub wędki słyszeli wszyscy. Trzeba przyznać, że mocno się zdezaktualizowało. Dzisiaj zapewne ktoś, kto dostałby rybę, najpierw wolałby się upewnić, czy aby na pewno pochodzi z ekologicznego łowiska. Widząc zaś wędkę, mógłby nie wiedzieć, co to i do czego służy. Ale okazuje się, że powiedzenie miało też swoją nową, bardziej życiową odsłonę, kiedy bezdomny Leo Grand otrzymał propozycję - może otrzymać 100 dolarów albo… 16 lekcji programowania. Grand, niegdyś ubezpieczyciel w MetLife, wybrał tę drugą opcję. Lekcje odbył, po czym sam napisał i wydał aplikację, na której dzisiaj zarabia. Ideą aplikacji jest ułatwianie wspólnych przejazdów, by ograniczać niepotrzebną emisję. Aha, gdyby ktoś był ciekawy, gdzie takie cuda mają miejsce, to… w Nowym Jorku.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7