Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Oto garść dowodów na to, że wszechświat to potwornie ogromne miejsce

86 054  
576   153  
Kosmos znajduje się w zasięgu ręki. Wystarczyłaby godzina jazdy samochodem, żeby znaleźć się w kosmosie. Tylko że byłaby to prostsza część zadania, bo dalej czekałby na nas bezmiar przestrzeni, niezliczona liczba planet, gwiazd i galaktyk. Tam nie ma drogowskazów, tam na własnej skórze poczulibyśmy znaczenie słowa „niewyobrażalny”.

Ale po kolei... Lepiej znamy powierzchnię Księżyca niż „własnych” oceanów.


Trudno się temu w gruncie rzeczy dziwić. Wystarczy wyobrazić sobie całą powierzchnię, którą pokryłyby wszystkie kraje świata, a później ilość wody, która by się pod nimi znalazła, żeby mieć przynajmniej teoretyczne pojęcie o tym, ile masy wodnej znajduje się na powierzchni Ziemi i jak trudnym zadaniem jest pokonanie tej masy w drodze na dno. A to tylko basen Oceanu Spokojnego. Musi robić wrażenie.

Chyba że spojrzymy na to z nieco innej strony.


Odpowiednia skala pozwala zobaczyć pewne rzeczy w innym świetle. Cała ta olbrzymia masa wody to zaledwie ułamek masy całej Ziemi, wynoszącej 7 000 000 000 000 000 000 000 000 kg (słownie: dużo) lub 87 500 000 000 000 000 000 000 Tomów Cruise’ów.


Teraz, gdy zyskaliśmy już pewną perspektywę, możemy spróbować zmierzyć się z rozmiarami Wszechświata.

Najdalszy zakątek kosmosu, w którym człowiek postawił swoją stopę, znajduje się 400 000 km od Ziemi i nazywa się Księżyc. Jest to odległość wynosząca 10-krotność obwodu naszej planety. Ekipie Apollo 11 pokonanie tego dystansu zajęło 3 dni, 3 godziny i 49 minut, czyli mniej więcej tyle samo czasu, ile wiek wcześniej podróż dyliżansem z Nowego Jorku do Bostonu.

Nie robi to żadnego wrażenia na promieniu słonecznym. Jemu podróż na Ziemię zajmuje zaledwie 8 minut i 20 sekund. On podróżuje przez 150 milionów kilometrów, a ty go później blokujesz, rzucając cień.

Tylko że to i tak odległość niemal mikroskopijna w porównaniu z rokiem świetlnym, czyli dystansem, który pokonuje światło w próżni w ciągu jednego roku juliańskiego, wynosząca ok. 9,5...biliona kilometrów.

Jednak i tutaj po uzyskaniu odpowiedniej perspektywy sprawy tak jakby się nieco kurczyły...


Tu nie potrzeba geniusza matematycznego, żeby stwierdzić, że jako ludzkość wysoko podskoczyć możemy co najwyżej na Ziemi. Nasze największe kosmiczne osiągnięcie, nasza metaforyczna stopa, którą postawiliśmy najdalej, szczyt naszych możliwości, nasz sufit jest ledwie podłogą w kosmicznych realiach.


Sonda Voyager została wystrzelona 40 lat temu. 40 lat, 20 miliardów, 40 bilionów. Kosmos uczy pokory.

A co znajduje się dalej, za drugą gwiazdą (choć do pierwszej jest i tak cholernie daleko)? Nic takiego.


Biorąc pod uwagę fakt, że nasza galaktyka – Droga Mleczna – rozciąga się na długości
100 000 (!) lat świetlnych, to nietrudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że nie jesteśmy niczym więcej jak bakteriami żyjącymi na kosmicznym paprochu.

To może teraz, skoro znamy odległości, sprawdzimy wielkości? Wiemy już, że cała woda na powierzchni Ziemi waży wystarczająco dużo, żeby mieć problem ze znalezieniem dla niej odpowiedniego akwarium. Sama Ziemia też nie należy do ułomków, ale jak wypada w perspektywie?


Lub na tle innych ciał niebieskich?


Jeśli Słońce ma średnicę 110 Ziem, to VY Canis Majoris...


1540 Słońc średnicy. Bakterie. Gdyby umieścić VY Canis Majoris w naszym układzie słonecznym, to jej powierzchnia wykroczyłaby poza orbitę Saturna. Jeśli przeraźliwą nudą napawa cię myśl o pokonaniu najdłuższej trasy lotniczej na Ziemi, to pomyśl ile gier i filmów musiałoby się znaleźć na pokładzie samolotu lecącego z jednego końca VY Canis Majoris na drugi. A to tylko największa gwiazda, którą znamy. Astronomowie twierdzą, że w naszej galaktyce znajduje się wiele gwiazd większych od VY Canis Majoris, tylko niemożliwych do zaobserwowania ze względu na to, że składają się z gazu.

Ale czekaj, czekaj... 100 000 lat świetlnych, 1540 Słońc?


No i jest zasilana czarnymi dziurami. Supermasywnymi.

Ale to nie koniec.


Na domiar wszystkiego bardzo prawdopodobne jest, że przy swoich obecnych rozmiarach i tempie rozrostu Wszechświat może w ogóle się nie kończyć. Miliardy, biliony, tryliony czy septyliony kilometrów sześciennych nieograniczonej przestrzeni, nieodkrytych planet i gwiazd. Nic dziwnego, że nawet Newton przyznawał, że myślenie o kosmosie przyprawia go o ból głowy.



Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
7

Oglądany: 86054x | Komentarzy: 153 | Okejek: 576 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało