Z potężnym impetem, migrujące antylopy gnu rozpryskują spektakularnie wodę i wznoszą za sobą kłęby piasku. W desperackiej próbie pokonania rzeki są nieświadomie uczestnikami największej masowej imprezy na naszej planecie. Dziś przyjrzymy się im z bliska.
W przedstawieniu, które można by nazwać największym "skokiem wiary" w naturze, zwierzęta - etap migracji
3 milionów zwierząt, z czego 60% to antylopy gnu - starają się przekroczyć rzekę Mara w Kenii.
Przestraszone możliwością wpadnięcia w paszcze krokodyli ukrytych pod powierzchnią wody i dużych kotów, polujących na nie z okolicznych zarośli, stada gnu tworzą absolutną eksplozję hałasu i siły, wbijając się w nieprzyjazny wodny teren i pędząc ku drugiemu, bezpiecznemu brzegowi.
Niezwykłe wydarzenie uwiecznił na zdjęciach czeski fotograf, Vaclav Silha, który odwiedził Rezerwat Przyrody Masai Mara z nadzieją jak najbliższego przyglądnięcia się temu niezwykłemu spektaklowi.
- Rzeka ma ok. 20 metrów szerokości, ale to nie szerokość jest tak straszna, jak wysokie brzegi, z których zwierzęta skaczą do wody i doznają urazów, zanim dotrą do wyznaczonego celu - mówi Silha.
- Wielkie stada zapełniają teren bardzo szybko i w miejscu, w którym mogą przekroczyć rzekę, tworzy się efekt wąskiego gardła. To jak ogromna masa wypełnionych adrenaliną ciał, która ciągle jest w ruchu.
- Ich liczba ciągle się zmienia, a stada przesuwają się wzdłuż rzeki, podejmując się w różnych miejscach swego "skoku wiary". Pojedyncze stado może składać się nawet z
10 000 zwierząt, a w jednym miejscu zbiega się takich stad bardzo wiele.
- Cała ta operacja jest bardzo stresująca. Wygląda to jak najbardziej chaotyczny korek, jaki kiedykolwiek widziałeś. Nawet krokodyle trzymają się z dala od pędzących stad, nie chcąc ryzykować śmiercionośnego stratowania. Czekają tylko na zranione, młode, pojedyncze sztuki.
Za każdym razem w całym tym zgiełku ginie do
50 000 osobników.Żyją w ciągłym cyklu poszukiwania świeżej trawy, uzależniając swoje przemieszczanie się od zmian pogody.
Na przestrzeni stycznia i lutego na świat przychodzi kolejne pokolenie.
Zdolne do natychmiastowego podążania za swoimi rodzicami, młodziki dołączają do niekończącego się cyklu podróży między Tanzanią i Kenią.
Przy tej ilości uczestników Love Parade, Manieczki czy nawet nasz Przystanek Woodstock mogą się schować.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą