Damian Damięcki o stanie wojennym (...) Przesłuchiwany Daniel Olbrychski przygląda się bardzo uważnie przesłuchującemu. W końcu funkcjonariusz nie wytrzymuje i pyta: co mi się pan do cholery tak przygląda. Daniel na to: no patrzę, bo za parę lat będę pana grał.
(...) spotkałem się z Dejmkiem w pracy, w Teatrze Polskim. Pamiętam, że graliśmy Reja i w moim tekście występowała wrona, a ponieważ wtedy działała słynna WRON-a czyli Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, więc cenzura kazała zmienić „wronę” na “bociana”. Oponowałem, uważałem to za idiotyzm, w dodatku nie do rymu, ale Dejmek polecił mi jednak zamienić wronę na bociana. „Morda w kubeł, zamknij pysk, bo ci …. urwę” – powiedział, jak to on. Zdziwiło mnie wtedy takie zachowanie tego idola, herosa. Podejrzewam, że ten brak rymu demaskował właśnie poczynania cenzury i o to mu chodziło.
..............
Kiedy umierał ksiądz Stanisław Staszic, arcybiskup warszawski Wojciech Skarszewski wysłał do niego swego kapelana z ostatnim namaszczeniem. Gdy kapelan próbował go wyspowiadać, umierający Staszic wyszeptał:
- Nie będę gadał ze sługą, skoro lada chwila rozmówię się z Panem.
.............
Opowiada Krzysztof Daukszewicz:
Babcia do krnąbrnego wnuczka: - Jak nie zjesz tej marcheweczki z tym słodziutkim groszkiem, to zawołam wilka.
Na to wnuczek: - I myślisz, że on to zje?
Anegdoty o sławnych Polakach (fb)
Anegdoty filmowe, teatralne i muzyczne (fb)
Aktorzy na tle historii (fb)
W drugim roku po wojnie tak się złożyło, że prawie w tym samym czasie wyszedł tom wierszy Artura Marii Swinarskiego i Józefa Andrzeja Frasika. Spotkawszy się przy bufecie klubowym, Frasik zwrócił się Swinarskiego:
– No to, panie kolego, możemy sobie pogratulować, bo obaj wydaliśmy tomiki. Pan chyba też ze wsi?
Na to Swinarski:
– Tak, ale ja z własnej.
..............
Kiedy Stanisław Radkiewicz został mianowany ministrem Bezpieczeństwa Publicznego, Magdalena Samozwaniec spytała Artura Marię Swinarskiego:
– Słuchaj Ałtułku, ten nowy minister, co to jest za postać?
Swinarski natychmiast wyjaśnił:
– Oj, to nie postać, to posiedzieć!
.............
Na zjeździe pisarzy dramatycznych w Oborach w 1949 roku ówczesny podsekretarz stanu (późniejszy minister) kultury i sztuki Włodzimierz Sokorski wymienił kilkakrotnie Artura Marię Swinarskiego jako przykład autora, który pisze złe i nikomu niepotrzebne sztuki. Nazwisko jego przy tym wymawiał stale Świniarski. Jarosław Iwaszkiewicz, siedzący w pierwszym rzędzie foteli, zwrócił głośno uwagę ministrowi, że Artur nazywa się S w i n a r s k i, a nie Świniarski. Sokorski z właściwą sobie dezynwolturą machnął lekceważąco ręką i rzekł:|
– To taka freudowska pomyłka.
Dowiedziawszy się o tym Artur Maria Swinarski zakupił w antykwariacie jakiś podręcznik savoir vivre'u, kazał go pięknie oprawić i wysłał Sokorskiemu z następującą dedykacją:
"Wyższemu urzędnikowi Ministerstwa Kultury i Sztuki, żeby sobie przeczytał i dowiedział się, że dobre maniery obowiązują nawet w Oborach".
.............
Tadeusz Borowski, pisarz, poeta i publicysta spotkał w kawiarni związkowej kolegę po fachu, Stanisława Dygata, który został niemiłosiernie skrytykowany na jednym z zebrań sekcji prozy przy oddziale warszawskim ZLP.
– Co teraz piszesz, Stasiu? – zapytał Borowski.
– Gówno! – odparł wściekły Dygat.
– To wiem – kiwnął głową Borowski. – Ale pod jakim tytułem?
culture.pl