Piszę dalej. Czuję przymus wewnętrzny. Pejoratyw narratywny taki, że boli, gdy nie zapiszę. Próbowałam pisać gdzie indziej, wracam tu, o, tu:https://joemonster.org/blog/Sambojka
To już nie Skiosku, więc poziom nieco niższy. Komentarze, że się skończyłam na killemall będą trafiać prosto w moje serce. Albo w dupę. To zależy od autora. Mi nie piszcie, że mam nie pisać, tylko nie czytajcie. No. Kto ma czas i chęć, ten czyta
Przymierzalnia w sklepie z damską bielizną. Obie kabiny zajmują w tym samym czasie dwie kobiety. Obie z mocną nadwagą. Po sklepie między mną a ekspedientką pałęta się łysy facet, przyszedł z jedną z nich. Niby coś ogląda, ale niczego nie dotyka.
Zza zasłony dobiega sapanie, które kończy się zdenerwowanym:
- Tadek, chodź tu i mnie zapnij!
Posłuszny mężczyzna prędko odsuwa zasłonkę i naraz odskakuje, jak oparzony.
- Ja panią przepraszam, ja chciałem zapiąć... - zaczyna, ale zerkając na mnie i ekspedientkę nie traci rezonu i z uśmieszkiem dodaje: - Panią też bym "zapiął"! - akcentuje wymownie puszczając do nas oczko.
- No no! - śmieje się zalotnie nie-żona - Co by na to żona powiedziała?Niech pan lepiej żonę zapnie!
Z drugiej kabiny żona odpowiada:
-Pan żony nie zapina od osiemdziesiątego czwartego, odkąd wrócił z kiłą z z wyjazdu służbowego. Niech się pani nie krępuje!
Przysłowia są mądrością internetu, stąd każdy średnio rozgarnięty użytkownik sieci wie, że "gdy menel jedzie autobusem, autobus jedzie menelem". Każdy użytkownik sieci wie, a użytkownicy komunikacji miejskiej wiedzę swoją dodatkowo popierają doświadczeniem. Pogodę mamy dzisiaj taką, że w południe słonko i 24 stopnie, ale nie jest to jeszcze czas na włączanie klimatyzacji w tramwaju.
Klimatyzacja nie była potrzebna na przystanku, w okolicach szpitala, gdzie na ławce rozmawiało dwóch (niegdyś pewnie)-dżentelmenów, z których jeden miał nogę w świeżutkim gipsie po pachwinę, drugi za to dzielnie dzierżył toboły tego pierwszego i pewnie swoje. Obaj umilali sobie czas oczekiwania na tramwaj puszkami taniego piwa.
Spierali się o coś szeptem, w końcu ten niezagipsowany głośno rzekł:
- Nie rozumisz! Zaczynasz lewą ręką! Lewą!!! Jak nie umisz, możesz sobie pomagać prawą. Jak się lewa zmęczy, to też możesz prawą! Ale lewa! Lewa zaczyna! A kończyć możesz prawą! No!
Gdy nadjechał tramwaj (Swing) obaj panowie wsiedli jednymi ze środkowych drzwi i zajęli miejsca wytwarzając jakiegoś rodzaju barierę zapachową, jako że pozostali pasażerowie zgodnie i tłumnie ściskali się z przodu i z tyłu pojazdu.
Po sprzeczce między menelami zapadła cisza. Przerwał ją ten niezagipsowany:
- Ja to już wszystko w życiu widziałem.
- A ja nie - ponuro odparł menel w gipsie.
- No co? Co to takiego jest, czego ty, stary dziad jeszcze nie widziałeś?
- Hołd pruski.
Wysiadłam.
To już nie Skiosku, więc poziom nieco niższy. Komentarze, że się skończyłam na killemall będą trafiać prosto w moje serce. Albo w dupę. To zależy od autora. Mi nie piszcie, że mam nie pisać, tylko nie czytajcie. No. Kto ma czas i chęć, ten czyta
Przymierzalnia w sklepie z damską bielizną. Obie kabiny zajmują w tym samym czasie dwie kobiety. Obie z mocną nadwagą. Po sklepie między mną a ekspedientką pałęta się łysy facet, przyszedł z jedną z nich. Niby coś ogląda, ale niczego nie dotyka.
Zza zasłony dobiega sapanie, które kończy się zdenerwowanym:
- Tadek, chodź tu i mnie zapnij!
Posłuszny mężczyzna prędko odsuwa zasłonkę i naraz odskakuje, jak oparzony.
- Ja panią przepraszam, ja chciałem zapiąć... - zaczyna, ale zerkając na mnie i ekspedientkę nie traci rezonu i z uśmieszkiem dodaje: - Panią też bym "zapiął"! - akcentuje wymownie puszczając do nas oczko.
- No no! - śmieje się zalotnie nie-żona - Co by na to żona powiedziała?Niech pan lepiej żonę zapnie!
Z drugiej kabiny żona odpowiada:
-Pan żony nie zapina od osiemdziesiątego czwartego, odkąd wrócił z kiłą z z wyjazdu służbowego. Niech się pani nie krępuje!
Przysłowia są mądrością internetu, stąd każdy średnio rozgarnięty użytkownik sieci wie, że "gdy menel jedzie autobusem, autobus jedzie menelem". Każdy użytkownik sieci wie, a użytkownicy komunikacji miejskiej wiedzę swoją dodatkowo popierają doświadczeniem. Pogodę mamy dzisiaj taką, że w południe słonko i 24 stopnie, ale nie jest to jeszcze czas na włączanie klimatyzacji w tramwaju.
Klimatyzacja nie była potrzebna na przystanku, w okolicach szpitala, gdzie na ławce rozmawiało dwóch (niegdyś pewnie)-dżentelmenów, z których jeden miał nogę w świeżutkim gipsie po pachwinę, drugi za to dzielnie dzierżył toboły tego pierwszego i pewnie swoje. Obaj umilali sobie czas oczekiwania na tramwaj puszkami taniego piwa.
Spierali się o coś szeptem, w końcu ten niezagipsowany głośno rzekł:
- Nie rozumisz! Zaczynasz lewą ręką! Lewą!!! Jak nie umisz, możesz sobie pomagać prawą. Jak się lewa zmęczy, to też możesz prawą! Ale lewa! Lewa zaczyna! A kończyć możesz prawą! No!
Gdy nadjechał tramwaj (Swing) obaj panowie wsiedli jednymi ze środkowych drzwi i zajęli miejsca wytwarzając jakiegoś rodzaju barierę zapachową, jako że pozostali pasażerowie zgodnie i tłumnie ściskali się z przodu i z tyłu pojazdu.
Po sprzeczce między menelami zapadła cisza. Przerwał ją ten niezagipsowany:
- Ja to już wszystko w życiu widziałem.
- A ja nie - ponuro odparł menel w gipsie.
- No co? Co to takiego jest, czego ty, stary dziad jeszcze nie widziałeś?
- Hołd pruski.
Wysiadłam.
--
Skiosku&Pokiosku