To nie są do końca moje klimaty, ale uznałem, że warto pokazać, opisać, dla jednych ku przestrodze, dla innych ku zachęcie. A zatem, przedstawiam Koh Phi Phi - jedną z najbardziej znanych wysp Tajlandii.
Trochę wcześniej czytałem o tym miejscu, ilość zachwytów równała się ilości narzekań, a wszystkie, tak mi się wydaje, były mocno przesadzone.
Wyspa jest jednym z "must see" i choć niespecjalnie klimat takich miejsc mnie interesuje to bez żalu postanowiłem zobaczyć na własne oczy. Prawdziwy boom turystycznych na Koh Phi Phi zaczął się po premierze filmu "Niebiańska plaża" z Leonardo DiCaprio - tak, to ten film w którym grał opóźnionego umysłowo chłopaka, który utonął po katastrofie statku. To właśnie w tych okolicach kręcono film, a Maya Bay jest jedną z głównych lokalnych atrakcji.
Na potrzeby filmu zatoczkę trochę podrasowano, bo w rzeczywistości jest otwarta na morze Andamańskie.
Koh Phi Phi Don stanowi natomiast bazę wypadową do wszystkich innych rajskich wysepek, ale sama też za taką uchodzi. To właśnie tam przypływam i nie jest jakoś szczególnie porywająco:
Jest to chyba jedyne miejsce, gdzie widziałem więcej turystów niż Tajlandczyków. Problem z turystami w Tajlandii jest taki, że duża część to Azjaci, będąc w Bangkoku (najbardziej turystycznym mieście na świecie) wydawać się może, że jesteśmy jednymi z niewielu przyjezdnych, ale to dlatego, że inni turyści są z innych rejonów Azji i ciężko ich odróżnić od miejscowych. Na Koh Phi Phi dominują jednak Europejczycy i Amerykanie, wszyscy oczywiście są hipsterskimi surferami. Wydaje się, że całkiem sporo z nich mieszka tu na stałe, bo niektórzy prowadzą jakieś biznesiki (w klimacie Kołobrzegu z lat 2000).
Żartuję. Tak naprawdę wszystkie biznesy prowadzą tu koty, a ludzie są tylko ich niewolnikami:
Nie róbcie tego co ten, energetyki są niezdrowe (swoją drogą Red Bull pochodzi z Tajlandii)
Liczba kotów na wyspie jest ogromna. Zresztą i w całej Tajlandii jest ich sporo, a Tajlandczycy się o nie troszczą (nie dlatego, żeby je zjeść). W różnych miejscach ustawiają dla nich miski z jedzeniem i wodą, ale w Koh Phi Phi obserwowałem największy wskaźnik kociometra kwadratowego (stąd tytuł posta, jako że większość tutaj to kociarze).
Wyspa w swoim centrum jest bardzo zatłoczona, wszędzie są bary, restauracje, sklepiki z pamiątkami, hotele, dyskoteki, studia tatuażu, biura wycieczek - ilość tego jest przytłaczająca, co widać po smutnych minach przyjezdnych, którzy mieli niesamowity pomysł na biznes, liczyli na rajskie życie, ale że na ten sam pomysł wpadło 1000 innych osób, to chyba go nie zaznali.
W nocy wyspa zamienia się w dyskotekę. Na ulicach sprzedają zestaw degenerata (to akurat wcale nie ma związku z tytułem posta), w którego skład wchodzi: wiaderko, lód, słomka, butelka rumu/whisky/wódki/czegokolwiek, redbull/cola. Na ulicach szerzy się pijaństwo, choć bez tragedii, kasjerzy w sklepie próbują cię oszukać, bo myślą, że może jesteś na tyle pijany, że zapomnisz o reszcie, a różne lokale realizują swoje monotonne show i próbują się wzajemnie zagłuszyć muzyką.
Choć nie przepadam za takimi rozrywkami, to wieczorem panuje tam ciekawy klimat, człowiek przypomina sobie czasy liceum i pierwsze dyskoteki. Zresztą może coś w tym jest, bo na dyskotekach królują hity sprzed dobrych 10 lat
A to zatyczka od Servina
W dzień jest trochę lepiej. Jest trochę ładnych widoków, można się przejść na dłuższy spacerek po wyspie. Można sobie wynająć domek na odludziu i delektować się błogim spokojem, oszukując się samemu, że spędzacie czas w odludnym miejscu, jesteście tacy nonmainstreamowi i te tysiące ludzi kilometr dalej, to ich nie ma.
Nie żebym narzekał, naprawdę jest całkiem ładnie, plaże o dziwo nie są zatłoczone (bo nie tak łatwo się do niektórych dostać), ale naczytałem się wcześniej o tym, że są najpiękniejsze na świecie, a szczerze mówiąc to jest jednak dużo ładniejszych, czy w Europie, czy w Afryce. W ogóle w Tajlandii plaże nie powalają, głównie ze względu na czystość. Wapienne wyspy w tle ratują trochę sytuację.
Ale są też bardziej pocieszające nieprawdy. Czytałem przed przyjazdem, że jest drogo. Okazuje się, że jest wręcz odwrotnie. Jedynie w sklepach można odczuć nieznacznie, że ceny są wyższe. Jedzenie w restauracjach, koktajle itp. są wręcz tańsze niż w innych miejscach w Tajlandii. Koktajl przy najbardziej popularnej plaży nie był droższy niż na ulicy w Bangkoku.
Jakkolwiek wyspa może wydawać się zatłoczona, to dotyczy to tylko najbardziej turystycznych miejsc przy plażach. Poza tym wyspa jest całkiem spora, można udać się na długi spacer i tam przestrzeni nie brakuje. Ludzie mieszkają sobie tak:
Jedną z głównym atrakcji wyspy jest punkt widokowy. W sumie jest ich kilka. Ten na którym byłem ja stanowił główne schronienie dla mieszkańców w 2004 roku, kiedy 10-metrowe fale tsunami "zmyły" wyspę. Biorąc pod uwagę, że większość zabudowań znajduje się na wąskim pasie ziemi oddzielającym łączącym dwie wyspy to nie było to nie dziwi, że z tych zabudowań niewiele zostało:
Jak ktoś lubi się bawić i jeść pitce to polecam. Jak nie to można wpaść na chwilę i sobie obczaić. Jeżeli by na wiejskiej dyskotece ustawić kilka longbołtów na stawie to byłoby podobnie Trochę szkoda tego miejsca.
Trochę wcześniej czytałem o tym miejscu, ilość zachwytów równała się ilości narzekań, a wszystkie, tak mi się wydaje, były mocno przesadzone.
Wyspa jest jednym z "must see" i choć niespecjalnie klimat takich miejsc mnie interesuje to bez żalu postanowiłem zobaczyć na własne oczy. Prawdziwy boom turystycznych na Koh Phi Phi zaczął się po premierze filmu "Niebiańska plaża" z Leonardo DiCaprio - tak, to ten film w którym grał opóźnionego umysłowo chłopaka, który utonął po katastrofie statku. To właśnie w tych okolicach kręcono film, a Maya Bay jest jedną z głównych lokalnych atrakcji.
Na potrzeby filmu zatoczkę trochę podrasowano, bo w rzeczywistości jest otwarta na morze Andamańskie.
Koh Phi Phi Don stanowi natomiast bazę wypadową do wszystkich innych rajskich wysepek, ale sama też za taką uchodzi. To właśnie tam przypływam i nie jest jakoś szczególnie porywająco:
Jest to chyba jedyne miejsce, gdzie widziałem więcej turystów niż Tajlandczyków. Problem z turystami w Tajlandii jest taki, że duża część to Azjaci, będąc w Bangkoku (najbardziej turystycznym mieście na świecie) wydawać się może, że jesteśmy jednymi z niewielu przyjezdnych, ale to dlatego, że inni turyści są z innych rejonów Azji i ciężko ich odróżnić od miejscowych. Na Koh Phi Phi dominują jednak Europejczycy i Amerykanie, wszyscy oczywiście są hipsterskimi surferami. Wydaje się, że całkiem sporo z nich mieszka tu na stałe, bo niektórzy prowadzą jakieś biznesiki (w klimacie Kołobrzegu z lat 2000).
Żartuję. Tak naprawdę wszystkie biznesy prowadzą tu koty, a ludzie są tylko ich niewolnikami:
Nie róbcie tego co ten, energetyki są niezdrowe (swoją drogą Red Bull pochodzi z Tajlandii)
Liczba kotów na wyspie jest ogromna. Zresztą i w całej Tajlandii jest ich sporo, a Tajlandczycy się o nie troszczą (nie dlatego, żeby je zjeść). W różnych miejscach ustawiają dla nich miski z jedzeniem i wodą, ale w Koh Phi Phi obserwowałem największy wskaźnik kociometra kwadratowego (stąd tytuł posta, jako że większość tutaj to kociarze).
Wyspa w swoim centrum jest bardzo zatłoczona, wszędzie są bary, restauracje, sklepiki z pamiątkami, hotele, dyskoteki, studia tatuażu, biura wycieczek - ilość tego jest przytłaczająca, co widać po smutnych minach przyjezdnych, którzy mieli niesamowity pomysł na biznes, liczyli na rajskie życie, ale że na ten sam pomysł wpadło 1000 innych osób, to chyba go nie zaznali.
W nocy wyspa zamienia się w dyskotekę. Na ulicach sprzedają zestaw degenerata (to akurat wcale nie ma związku z tytułem posta), w którego skład wchodzi: wiaderko, lód, słomka, butelka rumu/whisky/wódki/czegokolwiek, redbull/cola. Na ulicach szerzy się pijaństwo, choć bez tragedii, kasjerzy w sklepie próbują cię oszukać, bo myślą, że może jesteś na tyle pijany, że zapomnisz o reszcie, a różne lokale realizują swoje monotonne show i próbują się wzajemnie zagłuszyć muzyką.
Choć nie przepadam za takimi rozrywkami, to wieczorem panuje tam ciekawy klimat, człowiek przypomina sobie czasy liceum i pierwsze dyskoteki. Zresztą może coś w tym jest, bo na dyskotekach królują hity sprzed dobrych 10 lat
A to zatyczka od Servina
W dzień jest trochę lepiej. Jest trochę ładnych widoków, można się przejść na dłuższy spacerek po wyspie. Można sobie wynająć domek na odludziu i delektować się błogim spokojem, oszukując się samemu, że spędzacie czas w odludnym miejscu, jesteście tacy nonmainstreamowi i te tysiące ludzi kilometr dalej, to ich nie ma.
Nie żebym narzekał, naprawdę jest całkiem ładnie, plaże o dziwo nie są zatłoczone (bo nie tak łatwo się do niektórych dostać), ale naczytałem się wcześniej o tym, że są najpiękniejsze na świecie, a szczerze mówiąc to jest jednak dużo ładniejszych, czy w Europie, czy w Afryce. W ogóle w Tajlandii plaże nie powalają, głównie ze względu na czystość. Wapienne wyspy w tle ratują trochę sytuację.
Ale są też bardziej pocieszające nieprawdy. Czytałem przed przyjazdem, że jest drogo. Okazuje się, że jest wręcz odwrotnie. Jedynie w sklepach można odczuć nieznacznie, że ceny są wyższe. Jedzenie w restauracjach, koktajle itp. są wręcz tańsze niż w innych miejscach w Tajlandii. Koktajl przy najbardziej popularnej plaży nie był droższy niż na ulicy w Bangkoku.
Jakkolwiek wyspa może wydawać się zatłoczona, to dotyczy to tylko najbardziej turystycznych miejsc przy plażach. Poza tym wyspa jest całkiem spora, można udać się na długi spacer i tam przestrzeni nie brakuje. Ludzie mieszkają sobie tak:
Jedną z głównym atrakcji wyspy jest punkt widokowy. W sumie jest ich kilka. Ten na którym byłem ja stanowił główne schronienie dla mieszkańców w 2004 roku, kiedy 10-metrowe fale tsunami "zmyły" wyspę. Biorąc pod uwagę, że większość zabudowań znajduje się na wąskim pasie ziemi oddzielającym łączącym dwie wyspy to nie było to nie dziwi, że z tych zabudowań niewiele zostało:
Jak ktoś lubi się bawić i jeść pitce to polecam. Jak nie to można wpaść na chwilę i sobie obczaić. Jeżeli by na wiejskiej dyskotece ustawić kilka longbołtów na stawie to byłoby podobnie Trochę szkoda tego miejsca.
Ostatnio edytowany:
2018-06-15 11:53:23