Pod jedną z łódzkich suteren znajduje się piwnica pełna pierza. W niej dwie starsze kobiety, niczym Mojry, rozkręcając tajemnicze "wrzeciono", wprawiają w ruch białe i popielate pióra. Drobne piórka wpadają do oczu, kłębią się wokół ust, wlatują do płuc.
Sześćdziesiąt lat wśród piór, choć bez skrzydeł.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą