Uczymy się przez całe życie, ale dlaczego mielibyśmy marnować czas na niemiecki czy hiszpański? No właśnie, lepiej od razu uderzyć w coś mocnego! Szwedzki? Węgierski? Cóż, to dalej zbyt bliskie, zanadto swojskie tematy. Lepiej poszukać głębiej (dalej) i wtedy może nam przyjść do głowy np. język koreański. Zadajmy sobie pytanie: któż by nie chciał od razu potrafić zrozumieć każdego k-popowego hitu? No właśnie! Na tę okazję mamy pięć bardzo przydatnych narzędzi, które przeprowadzą nas przez naukę koreańskiego niemal jak za rączkę.
Masz tylko 5 minut? No to… Drops!
Motywacja do nauki może być ogromna, ale na nic
ona się zda, jeśli nie będzie się to wiązało z poświęceniem odpowiedniej liczby
godzin tygodniowo na ciężkie zakuwanie. Nie każdy na tę chwilę posiada
wspomniany czas, więc twórcy aplikacji o dźwięcznym tytule „Drops” postanowili
nagiąć dobę, ucinając z niej tylko przysłowiowe pięć minut. Jak to się udało?
Sprawiedliwa ocena „4.6” w Google Play mówi sama za siebie – raczej dość
dobrze. Twórcy zastosowali ciekawą mechanikę, mają też dość humorystyczne
podejście do sprawy (czyli to, co lubimy najbardziej). Oczywiście nie ma nic za
darmo, ale ta apka jest… trochę za darmo, więc na tyle ile się da, to warto ją
wykorzystać.
Nie chcesz nic instalować? Zrób to najbardziej klasycznie
Aplikacje bywają fajne i fajniejsze, ale jednak
mimo wszystko każdy ma tendencje do zapominania o nich, łącznie z kasowaniem
powiadomień. Co prawda trzymamy się dalej narzędzi online, ale postanowiliśmy
również znaleźć coś dla osób o bardziej klasycznym podejściu. Otóż
na
platformie BUKI można znaleźć kogoś, kto w
godzinkę wytłumaczy nam to i owo z koreańskiego, być może nawet na przykładzie
jakiejś fajnej piosenki. Zajęcia z korepetytorem można odbyć online, więc
spokojnie – wcale nie trzeba mieszkać w stolicy, aby znaleźć kogoś o takich
umiejętnościach. Co więcej, serwis ten przyda się również tym, którzy naprawdę
serio podejdą do tematu, np. chcąc pogłębiać swoje umiejętności na CV (a
wiadomo, że koreański każdemu rekruterowi zaimponuje).
Możesz też zacząć od początku i nauczyć się alfabetu
Koreański alfabet jest z lekka egzotyczny, więc
może stanowić pewną barierę w nauce szybkiego czytania. Szczególnie dla tych,
którzy wymagają spektakularnych efektów już po pierwszym tygodniu od
rozpoczęcia lekcji. Można zatem wystartować właśnie od nauki alfabetu ze
sprytną aplikacją „Write it! Korean”. Ten program ma jeszcze lepsze oceny, bo
aż „4.9” przy 41 tysiącach opinii. W sumie to całkiem dobry pomysł, żeby
właśnie od niego zacząć, bo… cóż, pokonanie alfabetu może okazać się na tyle
ciężkie, że wrócimy do pierwotnego planu z językiem węgierskim. Przy okazji
warto wiedzieć, że „Write It!” to cała seria aplikacji do innych języków
również – nie ma za co!
Opcja dla tych, którzy nie chcą płacić
No dobrze, były już opcje mniej lub bardziej
płatne, teraz czas nakarmić typową „cebulę”. Zresztą nie ma się czego wstydzić,
bo jeśli ktoś nauczyłby się koreańskiego z bezpłatnej aplikacji, a potem dzięki
temu dostał lepiej płatną pracę, to takie osiągnięcie bez mrugnięcia okiem też
mógłby od razu dopisać do CV. Pomóc w tym może w sposób zdecydowany aplikacja
na iOS oraz Android, o bardzo wymyślnej nazwie „Nauka koreańskiego”. Pod tym
enigmatycznym tytułem kryje się jednak całkiem ciekawe rozwiązanie, pomagające
zarówno w czytaniu, jak i pisaniu po koreańsku. Autorzy zarzekają się, że
również w mówieniu, ale chyba nie każdy chciałby to słyszeć.
Na koniec perełeczka: PopPopping Korean
Ostatnim przydatnym narzędziem, które w trzy
sekundy zainstalujemy na naszym smartfonie, jest PopPopping Korean. Tak
spodobała nam się nazwa, że nie mogliśmy się powstrzymać od umieszczenia jej na
liście. Pomimo tych wyrazistych sentymentów z naszej strony, nie ma również
obaw o jakość samej nauki. Autorzy w opisie użyli słowa „asocjacyjny”, więc to
dowodzi bez wątpienia, że za tym tworem stoi jakaś technologia. Gdy dodamy do
tego tzw. formę nauki poprzez zabawę, to od razu uzyskujemy coś, czemu warto
poświęcić długie godziny. Życzymy dużo frajdy!