Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Kim Lan i jego pokręcona filozofia

21 211  
4   13  
Tu nie klikaj!Dziś będzie zupełnie inaczej. Zaczniemy od dowcipu o kaczce, a właściwie o kaczorze. Ci, którzy czytali poprzednie historie o mistrzu kung fu, Kim Lanie, wiedzą dlaczego...

Pewnego razu kaczor postanowił zostać orłem. Zgromadził więc wszystkich swoich przyjaciół i poprosił o pomoc.
- Nie ma sprawy! - odparł bóbr i wnet obgryzł dziób kaczora tak, że pozostał wąski trójkąt.
- Z chęcią pomożemy! - powiedziały ryby i pokryły łuską płetwiaste stopy, by przypominały nieco szpony.
- Nie opuszczę cię w potrzebie! - rzekła czapla i nawtykała kaczorowi długich piór w skrzydła.
- Niewiele ci możemy dać, ale mrugające światełka to niezły bajer! - zakrzyknęły świetliki i obsiadły swego przyjaciela.
- Dziękuję wam, teraz jestem orłem! - wzruszył się kaczor, po czym wzleciał ku niebu. Niestety, długie pióra utrudniały sterowanie i oślepiony świetlikami ptak runął na ziemię.
- Nazwiemy to...hmm.... tunning optyczny - rzekł bóbr gładząc siekacze.

Teraz już przygody Kim-Lana:

Zdarzyło się, że Mistrz Kim-Lan zgromadził swoich uczniów przed świątynią o zachodzie słońca.
- Przyjrzyjcie się słonecznej kuli - mówił w natchnieniu. - Czyż dostrzegacie doskonałość, jaką wyraża jej kształt?
- Mistrzu! - odparł jeden z uczniów. - Z całym szacunkiem, ale tak słabego zachodu to nie widziałem tu od roku. Ch*joza, żenada, dno i metr mułu!!! Żądam k*rwa zwrotu dnia! - rzekł i odszedł w nieznanym kierunku.

* * * * *

Gdy wiosenne słońce stopiło śniegi, zjawiło się u Kim-Lana dwóch adeptów.
- Postanowiłem sprawdzić waszą wolę - rzekł Mistrz.
Powiódł ich też natychmiast w stronę źródła bijącego na niewielkiej polanie. Zastali tam dwie bambusowe maty ułożone na ziemi.
-To będzie wasz dom przez pół roku - rozkazał Kim-Lan w niezmierzonej mądrości swojej. Zostawiam wam też Świętą Księgę - miejcie na nią baczenie i strzeżcie jej tajemnic.
Dwa razy księżyc stanał w nowiu, nim Mistrz zawitał ponownie na polanę. Ujrzał tam obraz nędzy i rozpaczy - źródło zanieczyszczone wymiocinami, butelki po sake walające się po trawie, Świętą Księgę przepisaną w dziesięciu egzemplarzach i czwórkę ludzi śpiących na jednej macie.
Rozpromieniło się serce Kim-Lana na ten widok. Nie zapomniał jeszcze całkiem lat spędzonych w akademiku.

* * * * *

Zapytano pewnego dnia Kim-Lana:
- Czy drzewo padając w lesie wydaje jakiś dźwięk jeśli nikogo nie ma w pobliżu?
Zapadło to pytanie w pamięć Mistrza i długo szukał on odpowiedzi.
Trapiony niepewnością zasiadł wreszcie pośrodku lasu przed Najstarszym Cedrem, który przeżył całe wieki. Stopniowo pogrążał się Kim-Lan w medytacji, aż osiagnął stan upragniony: był, a zarazem go nie było. W ten sposób czekał latami na upadek Drzewa. Brodę porósł mu mech, zaś we włosach ptaki uwiły sobie gniazda.
Wreszcie nadszedł ten wielki dzień. Cedr zaczął z wolna chylić się ku upadkowi. Majestatyczne konary podążały w absolutnej ciszy na spotkanie z ziemią. Pień giął się bezgłośnie i z wolna zaczynał pękać. Nagle coś chrupnęło i Drzewo z ogłuszającym trzaskiem zwaliło się na Kim-Lana.
- Nosz k*rwa, zauważyło mnie! - zdążył pomyśleć, nim ogarnęła go ciemność.

W poprzednich odcinkach...


Oglądany: 21211x | Komentarzy: 13 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało