Niedobrze się dzieje, gdy pech dopada w kuchni. Źle, gdy stanie się to podczas robienia lub podawania jedzenia. A najgorzej, gdy miało to być jedzenie dla nas i jesteśmy potwornie głodni.
Nikt nie przepada za monopolami - przynajmniej jeśli mówimy o zdominowaniu rynku przez jeden podmiot, a nie o sklepowym asortymencie. Tymczasem trudno o większego i bardziej bezczelnego monopolistę niż Google. Zobaczmy, czy da się czymś zastąpić wyszukiwarkę od wielkiego G.
#1. DuckDuckGo
Ci, którzy nie przepadają za wszechobecną inwigilacją i „korzyścią” w postaci „lepszego dopasowania reklam”, powinni przyjrzeć się wyszukiwarce DuckDuckGo. Poza nazwą, którą ciężko wpisuje się w przeglądarce (ale to problem tylko przy pierwszym użyciu), DuckDuckGo wyróżnia się całkowitą anonimizacją. Wyniki wyszukiwania nie są w żaden sposób korygowane, ponieważ wyszukiwarka nie zbiera żadnych danych na temat swoich użytkowników.
#2. Bing
Zastępowanie produktu Google produktem Microsoftu może nie brzmieć jak szczególnie sensowne rozwiązanie, ale zaznaczyć trzeba, że Bing to - właśnie po G - największy gracz na światowym rynku wyszukiwarek (korzysta z niego ok. 15% użytkowników). Dlaczego ktokolwiek miałby się zdecydować na przesiadkę w tym akurat kierunku? Użytkownicy chwalą sobie lepsze wyszukiwanie filmów, więcej sugestii haseł do wyszukiwania czy dodatkowe funkcje*.
#3. WolframAlpha
WolframAlpha to wyszukiwarka trochę inna od pozostałych - zresztą nazywana przez złośliwych największym nerdem w całym internecie. Wystarczy wpisać dowolne hasło, by już po chwili uzyskać całe mnóstwo informacji na jego temat. Nie zawsze potrzebnych informacji, trzeba by dodać. Ja na przykład dowiedziałem się, że moje imię jest zaledwie 7544. najpopularniejszym w USA i nazywa się tak dziesięcioro dzieci rocznie. Cóż. Nie wiedziałem…
#4. Dogpile
Wyszukiwarka Dogpile nie cieszy się wielką popularnością. Okej, jeszcze raz. O wyszukiwarce Dogpile mało kto w ogóle słyszał. A szkoda, ponieważ to ciekawe narzędzie zbierające wyniki pracy różnych silników - m.in. Google, Yandex czy Yahoo - i prezentujące je w otoczeniu lekkostrawnej grafiki. Co jednak w Dogpile najważniejsze, wyniki z innych wyszukiwarek importowane są z pominięciem reklam.
#5. Boardreader
Odpowiadając na zapytanie użytkownika, Google szuka najpierw tam, gdzie jemu samemu się opłaca, potem w zupełnie przypadkowych miejscach, a dopiero na koniec tam, gdzie chciałby użytkownik. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie. Wyszukiwarka Boardreader zawęża nieco pole do popisu i ogranicza się do wyszukiwania na różnego rodzaju forach internetowych. Z pomocą Boardreadera każdy powinien bez trudu znaleźć dyskusję, którą chciałby zdewastować.
#6. StartPage
StartPage reklamuje się jako najbardziej prywatna wyszukiwarka w internecie. Czy tak jest w rzeczywistości, trudno powiedzieć. Ale poprzeczkę zawiesza z pewnością wysoko. Nie przechowuje żadnych informacji o użytkownikach, nie korzysta z ciasteczek i oferuje możliwość skorzystania z wbudowanego proxy. W tej sytuacji oczywiste jest, że wyniki wyszukiwania nie są w żaden sposób dopasowywane (co - paradoksalnie - stało się ostatnio sporą zaletą).
#7. Giphy
Wiadomo, że żadne słowa nie wyrażają tyle co jeden… GIF. A gdyby komuś akurat zabrakło pod ręką tych ostatnich, może wspomóc się wyszukiwarką Giphy i obszerną kolekcją animowanych obrazków na każdy temat. Jako szanujący się obywatel, zacząłem od wpisania do wyszukiwarki Giphy staropolskiego „dupa”. Wyniki nie okazały się tym, czego oczekiwałem, ale może następnym razem się uda.
* No i tylko zdjęcie wyników wyszukiwania w Bingu musiałem cenzurować...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą