Na wstępie chciałabym powiedzieć, że mam głuchoniemą siostrę. Posługuje się więc językiem migowym, który zna praktycznie cała nasza rodzina. Jak na niepełnosprawną nastolatkę, często zdarzają się jej piekielne przygody. W tej to chyba ona była piekielną dla pewnego chłopaka ;) Jakieś 3 dni temu, jedziemy sobie spokojnie z siostrą tramwajem. Tłoku w wagonie nie było, więc spokojnie siedzimy na swoich miejscach. Ja słucham muzyki, siostra patrzy przez okno na zmieniający się krajobraz. Sielanka.
Tramwaj zatrzymał się na kolejnym przystanku. Do wagonu wsiadł młody chłopaczek (na oko 14-15 lat) i każdemu rozdał kartkę i figurkę słonika. Na kartce było napisane, że jest głuchoniemy, że zbiera na jedzenie, bo jest biedny, figurki kosztują 7 złotych i są do kupienia itd... Dwie starsze panie już wyjmują portfele mówiąc coś o tym, że biedaczek jest w wieku ich wnucząt. Ja przyglądam się całej scenie ze średnim zainteresowaniem, bo już kilka razy dałam się naciągnąć. Chłopak chodzi po wagonie i gdy dostaje pieniądze mówi "Dziękuję" w języku migowym. Na jego nieszczęście podszedł wreszcie do mojej siostry.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą