Szukaj Pokaż menu

Autentyki XIV - Strażnicy, dyrektorzy i kartofle-zabójcy

18 702  
2   16  

Autentyki pisze samo życie a, że jest to pisarz bardzo  pracowity i jego twórczość zyskuje zazwyczaj dużą popularność, to lepiej być świadkiem takiego autentyka niż jego bohaterem. Takie historie są później opowiadane przez lata lub nawet pokolenia ku uciesze wszystkich oprócz bohatera.
A oto kolejna porcja opowieści wyznawców JM:

Dzięki Bartoszowi_K nabieramy całkowitego przekonania, że im bliżej niemieckiej granicy tym dzikszy i bardziej "westernowy" staje się zachód - może też wyskoczymy zapolować na jakiegoś bizona...

Miejsce akcji:
Zgorzelec miasto. Przejście graniczne.
Osoby:
Niemieccy i polscy celnicy oraz niemieccy strażnicy graniczni oraz w roli głównej mój kolega ze studiów.

Lekko nawiany "Gregorek" idzie do Gerlitz w odwiedziny do szwagra. W reklamówce niesie kilka browarków, flaszkę absoluta i... pistolet-straszak replika P-64.
Strażnikom trochę podejrzany wydal się "ładunek" torby wiec zatrzymali Grzesia i zaczynają kontrole. Grześ tymczasem wyjmuje gnata i zaczyna nim wywijać i tłumaczyć (po polsku), ze to straszak. Widzi, ze strażnicy nie kumają wiec zaczyna z niego... strzelać i tłumaczyć, ze to nie do zabijania...
Całość skończyła się szczęśliwie, bo tylko 48 godzinnym pobytem na izbie zatrzymań BGS.
 
Święto BGS-u. Imprezka na przejściu w Przewozie. Zawody w pływaniu pontonem. Niemiecki bus wywozi obie drużyny kilka kilometrów od przejścia i puszcza ich na wodę. My czekamy, czekamy, czekamy, czeeeekamy... nagle w tłumie zaczynają się teksty:
- Ktoś informował strażnicę? Może ich ostrzelali?
- WIESIEEEK!! Wywołaj ich po radiu, może oni na Zgorzelec płyną?
- Pewnie ich "trolle"* napadli i odebrali pontony, bo to w końcu ich...

*- nielegalnie przekraczający granicę.

Szuniek nadał historię o swoim traumatycznym przeżyciu z akademikową portierką (ale wniosek i tak wypływa jeden - pijcie z umiarem, a nic wam się nie stanie)

Wielopak weekendowy XXIX

22 108  
8   19  
A teaz! Coś zupełnie z innej beczki. IT’S!...
Latający Wielopak Joe Monstera!

Rozwiedziony facet spotyka na przyjęciu obecnego męża swojej byłej żony. Po kilku drinkach nabrał odwagi, podchodzi do gościa i pyta z przekąsem:
- No... jak to jest używać takiego przechodzonego sprzętu?
Na to nowy mąż odpowiada:
- Nie jest źle. Po pierwszych 3 calach dalej to właściwie nówka.

by Reszka 

* * * * *

Po zakończonym sezonie, przy grillu i oczywiście piwku spotykają się sędziowie. I jak to w takich sytuacjach bywa, wszyscy wracają w opowieściach do przeprowadzonych zawodów. A język z każdym piwem zaczyna się rozwiązywać coraz bardziej. 
W końcu temat schodzi na największe popełnione błędy. Każdy dodaje coś od siebie.
- Ja w jednym meczu nie podyktowałem dwóch ewidentnych jedenastek - mówi pierwszy - potem, oglądając powtórki to aż mi wstyd było.
- Mi kwalifikator zarzucił, że w meczu na szczycie pomiędzy liderem i wiceliderem nie wyrzuciłem z boiska zawodnika gospodarzy - wspomina drugi.
- A ja byłem na meczu, na którym gospodarze gładziutko wygrali z drużyną przyjezdną 3:0 - dopowiada trzeci - mówię Wam, jak ja potem żałowałem, że nie wziąłem przed meczem tej koperty.

by Strzelec

Ot, przeciętny polski łykend

15 713  
8   14  
Wejdź do Monster Galerii!
I szklanek myć nie trzeba, i szybciej, i się człowiek nie krzywi przy przełykaniu. Same zalety... ;)
8
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wielopak weekendowy XXIX
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Jak wygląda korzystanie z telefonu z Androidem - studium przypadku
Przejdź do artykułu Czy został(a) byś terrorystą-samobójcą?
Przejdź do artykułu Zwykłe zdjęcia, które połączone w pary tworzą bardzo nieczyste obrazki
Przejdź do artykułu I jeszcze 162 SMSy do wyboru
Przejdź do artykułu 12 lifehacków tak idiotycznych, że niemal genialnych
Przejdź do artykułu Wielopak weekendowy XXIX
Przejdź do artykułu Martin A. Couney uratował tysiące dzieci, bo nie wiedział, że to niemożliwe
Przejdź do artykułu Kuchenny poradnik dla kawalerów
Przejdź do artykułu Pracujesz albo wylatujesz czyli jak efektywnie marnować czas w biurze

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą